Kto wskaże mi drogę do miasta górnego?
Tu dosyć, aż nadto mam życia nędznego;
W ulicach się kłótnia przechadza krwi chciwa,
a w murach się zazdrość plugawa ukrywa.
W Królestwie niebieskim kończy się złość,
Tam ma ojczyzna, tum tylko gość.
O, gdybym miał skrzydła, nad góry, doliny
leciałbym do pięknej, szczęśliwej krainy.
I tam bym odnalazł kryjówkę dla duszy
przed mocą nieszczęścia i wielkich katuszy.
Tam kłamstwo nie chodzi, tam złość nie przebywa,
w ulicach wciąż tylko pieśń chwały rozbrzmiewa.
Nie słychać tam więcej ni skarg, ni wzdychania.
I bólu tam nie ma i nie ma płakania.
Tam nie ma żebraków, bo wszyscy bogaci.
Tam królem jest Jezus i równość tam płaci.
Tam zbrodnia przez bramę się wejść nie odważy,
bo anioł niebieski tam stoi na straży.
Tam nie ma kościołów daleko czy blisko.
Bo w każdym tam domu Pan obrał siedlisko.
Tam światło nie świeci ni gwiazd, ni księżyca,
bo Pan tam jasnością, co wszystkim przyświeca.
Tam nie ma sług Bożych w ubiorze kapłańskim,
bo każdy z osobna kapłanem jest Pańskim,
i wszyscy w śnieżyste ubrani są szaty,
a każdy w swym ręku tam lilii ma kwiaty.
Niebieskich harfiarzy słuchają i Panu
dziękują za szczęście, za błogość ich stanu
prorocy i święci, wśród nich męczennicy
i których pozostawił po swojej prawicy.
Co wiele zgrzeszyli, już są pojednani,
co wiele cierpieli - ukoronowani.
Ze ziemi i prochu, z zakały światowej
obmyli swe szaty we krwi barankowej.
Więc chcę pielgrzymować w tym świecie niedoli
do kraju lepszego, aż Bóg mnie wyzwoli.
Jak dziedzic niebieski, choć tu się zrodziłem,
odejdę stąd kiedyś, choć nie zasłużyłem.
niedziela, 3 maja 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz