niedziela, 20 grudnia 2009

Z UST BOGA



"Głodne owce spoglądają do góry i nie są nakarmione, jest to poważna rzecz i nie mały skandal w Królestwie, skoro dzieci siedzą przy stole ojca i są głodne".

C.Wesley
Ezech. 34:1-6 I doszło mnie słowo Pana tej treści: Synu człowieczy, prorokuj przeciwko pasterzom Izraela, prorokuj i powiedz im: Pasterze! Tak mówi Wszechmocny Pan: Biada pasterzom Izraela, którzy sami siebie paśli! Czy pasterze nie powinni raczej paść trzody? Mleko wy zjadacie, w wełnę wy się ubieracie, tuczne zarzynacie, lecz owiec nie pasiecie. Słabej nie wzmacnialiście, chorej nie leczyliście, skaleczonej nie opatrywaliście, zbłąkanej nie sprowadzaliście z powrotem, zagubionej nie szukaliście, a nawet silną rządziliście gwałtem i surowo. Tak rozproszyły się moje owce, gdyż nie było pasterza i były żerem dla wszelkiego zwierzęcia polnego, Rozproszyły się I błąkały się moje owce po wszystkich górach i po wszystkich wysokich pagórkach; po całym kraju rozproszyły się moje owce, a nie było nikogo, kto by się o nie zatroszczył lub ich szukał”
Bóg nasz zatroszczył się o owce i ustanowił nad nimi pasterza. Pan Jezus jest tym jedynym prawdziwym pasterzem owiec. Jan 10,11 “Ja jestem dobry pasterz. Dobry pasterz życie swoje kładzie za owce. Ezech. 34:11-16 Gdyż tak mówi Wszechmocny Pan: Oto Ja sam zatroszczę się o moje owce i będę ich doglądał. Jak pasterz troszczy się o swoją trzodę, gdy jest pośród swoich rozproszonych owiec, tak Ja zatroszczę się o moje owce i wyratuję je z wszystkich miejsc, dokąd zostały rozproszone w dniu chmurnym i mrocznym. Wyprowadzę je spomiędzy ludów i zbiorę je z ziem; przyprowadzę je znowu do ich ziemi i będę je pasł na górach izraelskich, w dolinach i na wszystkich równinach kraju. Będę je pasł na dobrych pastwiskach i ich błonie będzie na wysokich górach izraelskich. Tam będą odpoczywać na dobrym błoniu i będą się paść na tłustych pastwiskach na górach izraelskich. Ja sam będę pasł moje owce i Ja sam ułożę je na ich legowisku - mówi Wszechmocny Pan. Będę szukał zaginionych, rozproszone sprowadzę z powrotem, zranione opatrzę, chore wzmocnię, tłustych i mocnych będę strzegł, i będę pasł sprawiedliwie”.
Jak szukać tego umiłowanego pasterza, gdzie jest ten cudowny jego pokarm.
Pieśń 1:7-8 “Powiedz mi ty, którego miłuje moja dusza, gdzie pasiesz swoje stada, gdzie postój wyznaczasz w południe, abym nie musiała błąkać się wśród stad twoich towarzyszy? Jeżeli tego nie wiesz, najpiękniejsza wśród kobiet, to idź śladem owiec i paś swoje koźlęta przy szałasach pasterzy!”
Po swym odejściu do Ojca Jezus nie zostawił swych owiec głodnych i na pożarcie wilkom lecz ustanowił pasterzy: Efez. 4:11 “I On ustanowił jednych apostołami, drugich prorokami, innych ewangelistami, a innych pasterzami i nauczycielami,"

Dz.Ap. 20:28 Pilnujcież tedy samych siebie i wszystkiej trzody, w której was Duch Święty postanowił biskupami, abyście paśli zbór Boży, którego nabył przez własną krew.
On nie tylko ustanowił pasterzy nad owcami lecz zatroszczył się też o pokarm dla nich.
Jer. 33,12 “ Tak mówi Pan Zastępów: Na tym spustoszonym miejscu, bez ludzi i bydła, i we wszystkich jego miastach będzie jeszcze niwa dla pasterzy, którzy dają wypoczynek trzodzie.” Sof. 3,13 “Zaiste, będą się paść i odpoczywać, a nikt nie będzie ich straszył.”
Prawdziwy pasterz prowadzi owce na pastwiska obfite w miejsca gdzie będą mogły w pokoju się paść. Zadaniem jego jest wskazywać drogę (doprowadzić owce) do prawdziwego pokarmu. Czym jest ten pokarm prawdziwy który daje wieczne zaspokojenie, co trzeba spożywać aby już nie łaknąć. Jaką wskazówkę daje nam Pan, gdy podczas głodu kusił go diabeł: Mat.4,4 “A On odpowiadając, rzekł: Napisano: Nie samym chlebem żyje człowiek, ale każdym słowem, które pochodzi z ust Bożych.”
Żywe (objawione przez Ducha) Słowo Boże jest tym jedynym, prawdziwym pokarmem dla owiec. Bez tego pokarmu owce są głodne i słabe, Pan wprawdzie zapowiedział przez proroka, że nadejdą taki czasy: Amos. 8:11-12 ”Oto idą dni - mówi Wszechmogący Pan - że ześlę głód na ziemię, nie głód chleba ani pragnienie wody, lecz słuchania słów Pana. I wlec się będą od morza do morza, i tułać się z północy na wschód, szukając słowa Pana, lecz nie znajdą.”
W obecnej dobie gdy prawie każdy człowiek ma dostęp do Biblii - Słowa pisanego, coraz większy narasta głód, słuchania Słów Pana. Głodne owce szukają ŻYWEGO SŁOWA, które może je nakarmić i dać odpocznienie. CZY MASZ DLA NICH SŁOWO OD PANA!
Apostoł Piotr, któremu Pan dał polecenie Jan. 21:17 “Rzecze mu Jezus: Paś owieczki moje.” napisał w liście do wiernych: 1 Piotr. 4:11 “Jeśli kto mówi, niech mówi jak Słowo Boże.(...), aby we wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa. Jego jest chwała i moc na wieki wieków. Amen.” Niech nikt nie przemawia w swoim własnym imieniu, niech powie to co usłyszał, gdy był przed Panem, niech przekaże to, co powiedział Bóg. Niech nic do tego nie dodaje i nic nie ujmuje. To ŻYWE SŁOWO będzie najlepszym pokarmem dla Bożych owiec. Wszystko inne to śmiecie i strata (Fil.3,7-8) oraz napełnianie się świńskim omłotem (Łuk. 15,16) Tylko to słowo z przed oblicza Jego niesie moc Bożą oraz jego zapach, to w nim owce znajdują zasilenie; Ps. 36:9-109. “Nasycają się tłustością domu twego, A strumieniem rozkoszy swoich upajasz ich. Bo u ciebie jest źródło życia, W światłości twojej oglądamy światłość.” Głodne owce szukają ŻYWEGO SŁOWA, które może je nakarmić i dać odpocznienie. CZY MASZ DLA NICH SŁOWO OD PANA!

wtorek, 15 grudnia 2009

PRZESŁANIE



W nocy 13 grudnia 2009, o godz 1 -szej, podczas snu odszedł do Pananasz drogi brat Bert Clendennen,założyciel Międzynarodowej Szkoły Chrystusa.Jesteśmy wdzięczni Bogu, za jego służbęprowadzenie i namaszczenie do końca dni jego życia.Prosimy o dalsze modlitwy o Rodzinę Pastora Clendennenaoraz o Boże prowadzenie i rozwój SOC International.

Przesłanie br. Berta Clendennena do Kościoła, po otrzymaniu diagnozy,że z powodu przerzutów raka zostało mu już tylko kilka tygodni życia
1 Jana 1:9,10 "Jeśli wyznajemy grzechy swoje, wierny jest Bóg i sprawiedliwy i odpuści nam grzechy, oczyści nas od wszelkiej nieprawości. Jeśli mówimy, że nie zgrzeszyliśmy, kłamcę z niego robimy i nie ma w nas Słowa Jego".Jak większość z was wie, przechodzę obecnie przez jeden z najtrudniejszych okresów mojego życia i jestem pewny, że jest w tym wszystkim cel. Od jakiegoś czasu błagałem Boga, żeby mi nie pozwolił umrzeć dotąd, aż pokażemy temu biednemu, oszukanemu pokoleniu Jego moc. Mam takie odczucie, że to wszystko jest ze sobą połączone. Powodem dla którego to tak mocno odczuwam jest to, że ten atak na mnie stał się powodem modlitwy po całym świecie.Dzwonią telefony z całego świata, z kościołów i indywidualnych osób i informują mnie, że poszczą i modlą się i wierzą, że będzie to całkowite zwycięstwo dla Boga. Szczerze wierzę, że te modlitwy mogą spowodować ostateczne Boże poruszenie, o które się tak gorliwie modliliśmy.....Zrozumcie, że w mojej obecnej kondycji zdrowotnej, jeżeli Bóg nie uczyni cudu, który dzięki waszym modlitwom wierzę, że się stanie, to może być mój ostatni kontakt z wami. Dlatego możecie być pewni, że ważę każde słowo. Po pierwsze, Duch Boży mocno mnie przekonuje, że aby przyszło przebudzenie, musi nastąpić głębokie wyznanie winy i pokuta ze strony wybranych. Przez nas musi przepływać rzeka Ducha Świętego. Dlatego nie może w nas być nic, co by zatrzymywało ten przepływ Rzeki Życia.Musimy w uniżeniu przyjść przez naszego Ojca Niebiańskiego i prosić o przebaczenie i szukać Jego prowadzenia. Wiemy, że Jego Słowo mówi, "Biada tym, którzy zło nazywają dobrem", ale właśnie to czynimy, pozwalając, by cielesne popisy zastępowały prawdziwe uwielbianie. Musimy wyznać przed Bogiem, że utraciliśmy duchowy smak i odwróciliśmy system wartości. Musimy wyznać, że kwestionowaliśmy absolutną prawdę Słowa, głosząc wiele innych rzeczy.Mówimy, że kochamy Słowo Boże, a ignorujemy je. Arogancko przywłaszczyliśmy sobie nazwę Zielonoświątkowcy, twierdząc, że mamy więcej mocy niż inni, a brak nam nawet siły do świadczenia zgubionym, a tym bardziej do świętego życia. Oddawaliśmy cześć innym bożkom i nazwaliśmy to dobrobytem. Uczyliśmy się więcej od gwiazd religijnych w telewizji, niż od Gwiazdy Jasnej Porannej. Protestujemy przeciwko perwersjom na naszych ulicach, ale nie chcemy przyznać, że to kompromis wbrew Słowu Bożemu doprowadza do takich perwersji na naszych ulicach (Rzym. 1:25,26). Milcząc dajemy wolność dostawcom perwersji za kazalnicami i w lokalach wyborczych, ale mamy odwagę nazywać się świętymi. Mordowaliśmy nienarodzonych poprzez nasze milczenie o tym z kazalnicy. Sprzedaliśmy nasze wartości z powodu lojalności dla naszej partii, związku, naszych przodków, czy uprzedzeń. Popełniliśmy grzech rasizmu poprzez usprawiedliwianie zła z przeszłości i teraźniejszości. Inni popełniali grzech rasizmu poprzez nieprzebaczenie i chęć zemsty. Zaniedbaliśmy biednych w pogoni za celami, które miały bardziej duchowy wygląd. Jesteśmy leniwi w przygotowywaniu kazań i namaszczenie zastępujemy robieniem hałasu. Zaniedbaliśmy właściwe wychowywanie dzieci, a winę zwalamy na diabła. Narzekamy, że w szkołach zabrania się modlitwy, a większość członków Kościoła nie ma w swoich domach ołtarza modlitwy. Nadużywaliśmy mocy i nazywaliśmy to apostolstwem. Czcimy tych, którzy są uważania za wielkich przez ludzi, a pogardzamy małymi, którzy są bardziej święci Zamknęliśmy nasze usta na pojęcie świętości , żeby być bardziej wrażliwymi na to, co podoba się zgubionym. Odrzuciliśmy przeszłość, jako archaiczną, a przyjęliśmy trendy nowoczesnego kościoła. Nasze uwielbianie wzorowane jest bardziej na 40 najnowszych refrenach, niż na pieśniach głoszących prawdę.Nasza arogancja prowadzi nas poprzez noc, nieświadoma naszego braku skuteczności i naszej pogardy dla uczenia się. Inni pokładają ufność w swoim wykształceniu, a zapominają o życiu. Szybko osądzamy inne grupy i przedkładamy nasze unikalne tradycje nad unikalne relacje. Utraciliśmy wizję Boga.W wyniku tego, najczęściej jesteśmy nieświadomi postępującego procesu destrukcji. Nie znamy drogi powrotu do rzeczywistości, gdyż utraciliśmy wizję wyżyn, z których spadliśmy. Pomyliliśmy hałas z mocą, kwieciste słowa z namaszczeniem, a charyzmę z powołaniem. Osądzanie grzechu zastąpiliśmy udzielaniem porad i tolerancją. Usunęliśmy z Biblii realność piekła, by nas kochali ci, których Bóg potępia. Wiemy o powtórnym przyjściu Chrystusa, ale tego nie głosimy, ani nie oczekujemy. Przechodzimy koło zgubionych, a głosimy co tydzień do tych, którzy już to słyszeli......Stworzyliśmy klimat, w którym jesteśmy bardziej zainteresowani własnymi potrzebami, niż potrzebami społeczeństwa. Mamy pastorów nastawionym tylko na przeżycie, którzy chcą, żeby wszyscy się czuli dobrze. Mamy młodych pastorów, którzy są bardziej niezadowoleni z tego, co inni zrobili, ale nie widzą problemu w tym, czego sami nie robią. Mamy zbyt wielu ludzi, którzy poddają się gwiazdom telewizji, które wyciągają pieniądze na limuzyny, pałace i bogactwa, podczas gdy ewangelizacja jest zaniedbana. Mamy więcej ludzi, którzy wzdychają, żeby zdobyć wyższą pozycję, niż tych, którzy wołają do Boga za zgubionymi duszami. Coraz więcej ludzi dryfuje w kierunku kompromisu, a nazywają to tolerancją. Dryfujemy w kierunku nieposłuszeństwa Bogu, a nazywamy to wolnością. Dryfujemy w kierunku przesądów, a nazywamy to wiarą. Brak dyscypliny nazywamy relaksacją. Lekko traktujemy brak modlitwy i przekonujemy samych siebie, że uciekamy od legalizmu. Przesuwamy się w kierunku bezbożności, a wmawiamy sobie, że zostaliśmy wyzwoleni.Z powodu niezadowolenia zamieniliśmy obecność mądrości na beztroskę, uważając, że lepiej zaryzykować wszystko, niż nic. Mamy misjonarzy, którzy wracają do domu ze zdjęciami, które wyglądają jak zdjęcia scenerii z National Geografic, ale nie ma tam zdjęć pokazujących ofiarę, a na pewno nie ma zdjęć nowych chrześcijan. Często jesteśmy ludźmi, którzy mają programy, które podobają się wszystkim, decyzje, które są akceptowane przez wszystkich, ale owoców nie widać.Niektórzy pozwolili, by pornografia zniszczyła ich społeczność z Bogiem, z ich rodzinami i kościołem. O Boże, ratuj nas! Niektórzy młodzi ludzie z kościołów popełniają grzechy seksualne, bo ich motywacja pochodzi z ich hormonów, a nie z Boga. Są kaznodzieje, których oczy kierują się potajemnie na piękne twarze czy piękne ciało. Daj nam na nowo czyste serca i czysty umysł. Są narzekania, które manifestują się w zaniedbanych relacjach, współzawodnictwie czy nienawiści. Przebacz nam te ohydne grzechy. " Zbadaj nas Boże i sprawdź nasze serca i zobacz, czy nie idziemy drogą zagłady. Oczyść nas od wszelkiego grzechu i uwolnij nas. Nakieruj nasze serca na nowo do Ciebie i uczyń nas godnymi tego, aby się nazywać świętymi i godnymi do uczestniczenia w Twojej sprawiedliwości." 1 Kor. 11:24-26.
B.H.Clendennen

poniedziałek, 14 grudnia 2009

PRAWDZIWY OWOC



Jeśli nie staniecie się jak dzieci…


Mat. 18:3 I rzekł: Zaprawdę powiadam wam, jeśli się nie nawrócicie i nie staniecie jak dzieci, nie wejdziecie do Królestwa Niebios.

Dziecko nie jest teorią, ideałem, ramą schematem, lecz faktem
Nie działa pod wpływem świadomych przemyślanych ambicji – porusza się według prawa życia.
Kiedy narodziliśmy się na nowo i mamy właściwą relację z Bogiem to będziemy prowadzili właściwe życie bez zbędnego rozumowania zastanawiania się nad jego mechanizmami. Będziemy wzrastać i rozwijać według prawa życia, z nie za pomocą rozumowej analizy i cielesnych wysiłków.
OWOC JEGO PRACY

Izaj. 11:1 I wyrośnie różdżka z pnia Isajego, a pęd z jego korzeni wyda owoc.
Izaj. 53:11 Z pracy duszy swej ujrzy owoc, którym nasycon będzie.


Istotą prawdziwego chrześcijaństwa jest prawdziwe NOWE NARODZENIE, przez które grzesznicy stają się uczestnikami i współuczestnikami nowego życia z Chrystusem, które pochodzi z Niego „w Nim było życie” Jan1,4
To nie jest życie, które jest czy było ukryte głęboko w nas samych. Jesteśmy owocem Jego pracy, Jego duchowego nasienia. Te nowe życie jest jak dojrzałe żniwo kłosów pszenicy – to jest Boży charakter i natura. Nie możemy nigdy zapominać, że wszystko to wykiełkowało wyrosło i wydało plon z ziarna jego życia. On jest naszym życiem.

ZIARENKO



Teoretycznie, ziarno, będące Słowem Bożym, powinno wydawać te same owoce bez względu na duchową kondycję siejących go, ale tak nie jest. Identyczne nauczanie przez ludzi o różnym stopniu pobożności wyda owoce w postaci różnie nawróconych ludzi i przejawi się w jakości Chrześcijaństwa w zależności od czystości i mocy tego, które je wygłosił i miejsca, w którym jako wierzącemu przejdzie mu wzrastać.
Chrześcijaństwo zawsze będzie reprodukowało dokładnie samo siebie. Kościół nie może uczynić nic więcej ponad przeszczepienie samego siebie. Taki, jaki jest na jednej ziemi będzie i na innej. Dzika jabłoń nie stanie się nagle szlachetną przez przeniesienie jej do innego kraju. Bóg wpisał swoje Prawa głęboko w każde życie; wszystko musi wydawać owoce zgodnie ze swym rodzajem.

sobota, 12 grudnia 2009

NAKRYCIE GŁOWY



I Koryntian11 rozdział od 2 do 16

Witam nazywam się David Bercot i dziś wieczór chciałbym powiedzieć o tym, co wcześni chrześcijanie sądzili na temat nakrywania głów lub zasłony modlitewnej. Nadal pamiętam jak pierwszy raz zobaczyłem menonitów. Było to prawdopodobnie dwadzieścia lat temu. I wydawało mi się to naprawdę rzeczą bardzo dziwną .Pierwszą rzeczą jaką zauważyłem to, to, że wszystkie kobiety mają czapki na swoich głowach. Nie miałem pojęcia dlaczego tak się ubierają, myślałem, że jest to rodzaj ubrania jaki przyniosły ze sobą z Europy lub coś w tym rodzaju. Nigdy jednak nie wysilałem się aby to zrozumieć, aż do roku 1985. Rok 1985 był rokiem który w całości poświęciłem na studiowanie dzieł Ojców Kościoła. Pewnego wieczoru czytałem dzieło Tertuliana zatytułowane "Zasłona dziewicy". Właśnie to dzieło otwarło nagle moje oczy na to co pismo mówi na temat "modlitewnego nakrycia" lub "nakrycia głów". Miejscem Słowa Bożego które na ten temat się wypowiada jest I Koryntian 11 rozdział od 2 do 16 wersetu. Chciałbym teraz przeczytać wam to z New King James Version. Przed rokiem 1985 ten fragment czytałem wiele razy. Nigdy jednak nie spotkałem się z jego takim wyjaśnieniem jak tutaj przedstawił Orygenes, gdy uczęszczałem do różnych szkół niedzielnych. Lecz po przeczytaniu tego dzieła Tertuliana, od razu na nowo przeczytałem ten 11 rozdział listu do Koryntian. Teraz miał on dla mnie zupełnie inne znaczenie i uświadomiłem sobie o czym tak naprawdę Paweł mówił. Zdałem sobie sprawę że bardzo rzadko omawiamy ten fragment w większości zborów dzisiaj. Tak jak powiedziałem, pamiętam kilka szkół niedzielnych w różnych zborach. Przemierzaliśmy cały Nowy Testament księga po księdze, rozdział po rozdziale, lecz kiedy dochodziliśmy do tego rozdziału, staraliśmy się bardzo szybko go przerobić. Przypominam sobie taki przykład, ze kiedy doszliśmy do 16 wersetu, to uwypukliliśmy jego kulturowy kontekst, że ten werset miał zastosowanie w pierwszym wieku lecz nie dzisiaj. Na przykład pamiętam jak w jednym ze zborów, dosyć liberalnym, który był określany jako Kościół Uczniów Chrystusa, pastor który uczył w szkole niedzielnej powiedział: "W pierwszym wieku pokazanie się kobiety w kościele bez nakrycia było bardzo szokujące. To było tak szokujące, tak jakby dzisiaj kobieta przyszła do kościoła topless lub pokazała się publicznie topless i miało to związek z ich kulturowością. Dzisiaj to nikogo nie gorszy gdy kobieta przyjdzie bez nakrycia głowy do zboru, jedynie zastosowanie ma, aby się skromnie ubierała, aby poprzez sposób jaki się ubiera nikogo nie szokowała". Zaakceptowałem to, miało to dla mnie sens i nie próbowałem tego jakoś bardziej badać, wgłębiać się w to, była to dla mnie rzecz zakończona. Kilka lat później byłem w kościele ewangelicznym. Pamiętam jak w szkole niedzielnej doszliśmy do tego fragmentu. Ksiązka, której używaliśmy jako przewodnika po I Liście do Koryntian, tak mówiła: "W Koryncie w pierwszym wieku, jedynymi kobietami jakie nie miały zasłony na swojej głowie były prostytutki. Tak więc Paweł powiedział to, aby kobiety nakrywały swoje głowy, by nie uważano je za prostytutki, zatem powinniśmy być wrażliwi na zwyczaje kulturowe naszych czasów" I znowu miało to dla mnie sens, ja nie chciałem gorszyć nikogo w klasie niedzielnej, żadnej kobiety, mojej żony, więc się z tym zgodziłem. Lecz tak jak wspomniałem, zacząłem czytać pisma pierwszych chrześcijan. Kiedy z powrotem przeczytałem ten fragment, znalazłem inne wyjaśnienie niż te które otrzymałem w szkole niedzielnej. Po pierwsze zdałem sobie sprawę, że Paweł nic nie powiedział na temat tego wyjaśnienia. Nie powiedział: "Noście nakrycie na swojej głowie, gdyż jedynymi kobietami które w mieście tego nie robią są prostytutki. Zatem możecie być z nimi pomylone i tak zgorszycie wielu ludzi". Nic nie powiedział też na temat tego pierwszego wyjaśnienia. " Wiecie w Koryncie jest to całkowicie szokujące dla ludzi i jest to uważane za nieprzyzwoite". Nie, nic takiego nie powiedział. To co zobaczyłem czytając pisma wczesnochrześcijańskie, to, to że, pismo nie mówi w ogóle takich rzeczy. Wcześni chrześcijanie nic na ten temat nie wspominają i nic o tym nie wiedzą. Po trzecie, wgłębiając się w ten rozdział, zobaczyłem, że Paweł nie podaje kulturowego kontekstu jako powód dla swojego nauczania. Nie powiedział to z powody kultury w jakiej żyjecie i powinniście być wrażliwi na to. Jego wyjaśnieniem tej nauki jest Boży porządek. Kiedy to zobaczyłem, ten list stał się dla mnie odkrywczy. Zacząłem szperać po komentarzach i chrześcijańskich odnośnikach. Niektóre podawały to ułomne wyjaśnienie, ale żaden, ani jeden, nie podawał pierwotnych źródeł chrześcijańskich, jako podstawę do swego dowodzenia. Żaden z nich nie podał historycznego dowodu aby poprzeć swoje wywody. Czasami zauważałem że miało miejsce rozumowe, racjonalne podejście, gdyż to co Paweł tutaj uczy, co Duch Święty tutaj uczy, w tym 11 rozdziale, jest politycznie i religijnie nie poprawne w naszych czasach. Zatem wymyślamy coś, aby uciec od tego miejsca w Biblii, którego nie lubimy. Lecz im więcej zagłębiałem się w dzieła pierwszych chrześcijan tym więcej widziałem dowodów, że te wszystkie wyjaśnienia były nie prawdziwe. Widziałem obrazy, freski czyli inaczej malowidła na ścianach. Rzeźby Rzymian i Greków a także rzeźby podobizn wczesnych chrześcijan. Mówię o malowidłach i posągach jakie zachowały się z rzymskich domów i budynków.
Mamy tego całkiem sporą liczbę. Z tych dzieł sztuki widać było wyraźnie, że absolutnie nie było niczego skandalicznego w tym, gdy rzymska lub grecka kobieta pojawiała się publicznie bez zasłony. Większość obrazów jakie posiadamy, które przedstawiają rzymskie i greckie kobiety, pokazują je bez nakrycia głowy. Zatem czy rzeczywiście kulturowym problemem Greków i Rzymian, był wymóg nakrywania głowy, czy raczej był to wymóg chrześcijański, wbrew panującej kulturze tamtych czasów? Z pewnością w tamtych czasach większy naciski kładziono na skromność ubioru a co za tym idzie nakrywanie głowy. Nie było, to jednakże normą tamtych czasów, aby od kobiety wymagano nakrycia i z pewnością nie było niczym gorszącym gdy kobieta pojawiła się bez nakrycia głowy. Tak jak nadmieniłem, mówimy o tym co wcześni chrześcijanie myśleli o nakrywaniu głów. Jeśli zatem chcemy wiedzieć co wcześni chrześcijanie myśleli na dany temat, to po prostu czytajmy cały Nowy Testament, biorąc dosłownie każdy werset i bardzo poważnie go analizując. I za każdym razem dowiecie się co wcześni chrześcijanie sądzili na dany temat. Ludzie przychodzą i pytają się mnie, czy zatem nie mając pism wczesnych chrześcijan można dojść do poznania prawdy i być zbawionym? Oczywiście że tak, nie potrzeba do tego pism wczesnochrześcijańskich. Każdy kto chce mieć bardzo dokładne poznanie pierwotnej wiary chrześcijańskiej, wystarczy po prostu, że będzie czytał Nowy Testament. Ale jest tak, że czytamy Pismo zaślepieni, gdyż . albo jesteśmy zindoktryzowani lub też, wychowani w chrześcijańskim domu, szkole lub zborze jako dziecko. Tak czy inaczej mało komu pozwolono czytać Nowy Testament samemu, zobaczyć, to co rzeczywiście Pismo mówi. Jesteśmy indoktrynowani w szkołach niedzielnych, co niedzielę słyszymy kazanie co Pismo mów na ten lub na tamten temat.
Czytamy chrześcijańskie książki, skrypty ze szkoły niedzielnej. W rezultacie, kiedy czytamy Nowy Testament słyszymy wszystkie te wyjaśnienie, a nie co Pismo naprawdę mówi. Mamy niewiasty, które nakrywają głowy gdy się modlą. Nie jest ich wiele. Należą do zborów Menonitów, Braci itp. ... Jeżeli czytają to co pismo tak wyraźnie mówi, to dlaczego te kobiety nie nakrywają głów? Jest to bardzo proste. Z powodu tego co mówi im pastor i te wszystkie komentarze, że to ma aspekt kulturowy, chociaż Paweł nic takiego nie mówi. Chciałby teraz zacytować wam co pierwsi chrześcijanie sądzili i myśleli na temat nakrywania głów. Najdłuższy cytat przedstawię z dziel Tertuliana. Tak jak wcześniej wspomniałem jest zatytułowane "Zasłona Dziewicy". Chciałbym wam na temat tego dzieła przedstawić trochę informacji. Tak jak wam powiedziałem wcześni chrześcijanie starali się wypełniać wszystkie przykazania NT bardzo dosłownie i na poważnie. Jednakże w kilku sytuacjach to co jest napisane w NT nie jest to zbyt jasne. Jedną takich sytuacji jest ten fragment odnośnie 11 rozdziału I Listu do Koryntian. To czy kobieta powinna nakrywać głowę kiedy się modli czy nie, nie było poddawane w wątpliwość. A ponieważ nie spierano się co do tego, nie wiele na ten temat zostało napisane. Jedyny problem jaki ich nurtował i Tertulian, był tym który wiele napisał na ten temat, był taki: Czy ten fragment z 11 rozdziału do Koryntian ma zastosowanie do wszystkich kobiet pełnoletnich czy tylko do mężatek. Powodem dla którego ta sprawa wynikła, jest użycie przez Pawła słowa "gainei". To słowo w języku greckim może oznaczać zarówno dorosłą kobietę jak i żonę. To tak jak dzisiaj byśmy w angielskim cofnęli się do starej tradycji zawierania związków małżeńskich, gdy kaznodzieja oznajmiał teraz ogłaszam was mężem { w języku angielskim mężczyzną} i żoną. Zastanawiałem się dlaczego nie mężem i żoną lub mężczyzną i kobietą. I doszedłem do tego że greckie słowo mąż jest zazwyczaj używane również w odniesieniu do mężczyzny. Taka sama praktyka miała miejsce w świecie łacińskim, gdyż łacińskie słowo określające kobietę stosowało się również do żony a słowo określające mężczyznę do męża. Tak więc z powodu tego greckiego słowa "gainei", zastanawiano się czy każda kobieta musi to czynić czy tylko mężatki. Tertulian w swoim dziele czyni dowód, że to słowo "gainei", ma zastosowanie do wszystkich kobiet, a przynajmniej do tych które maja powyżej 20 lat. Nie dbam za bardzo o to, jaki był osobisty pogląd Tertuliana na ten temat, ale chciałbym zobaczyć, to, co było praktyką wczesnego kościoła. Chociaż są tam zawarte, pewne argumenty dotyczące przyzwoitości, są one jednak małej wagi. To, jednak co jest cennego w tym dziele, to dyskusja Tertuliana na temat tego co różnego kościoły czynią na całym świecie gdzie są chrześcijanie. W Europie, w Północnej Afryce, w Azji, to jest takie cenne móc dowiedzieć się co robiły różne zbory na tym lub tamtym miejscu. Dobrze, a teraz przeczytam fragment z jego dzieła. "Niektórzy mając na myśli chrześcijanki, uważają, że powinny one nosić turbany lub tkane zwoje, które by owijały głowę, dając jednakże wystarczającą ilość światła dla twarzy. Niektóre noszą takie nakrycia, które pokrywają się z rozmiarem mózgu. Te niechże wiedzą że kobieta składa się z całej głowy. Dla innych kobiet długość zasłony powinna zgadzać się z długością włosów kiedy te nie są przykryte. Arabskie kobieta mogą być sędziami, gdyż nie tylko nakrywaj ą głowę ale i twarz. Na jakże surowy osąd zatem zasługuje niewiasta, która w czasie śpiewania lub w miejscu, gdzie jest opowiadany Bóg, pozostaje z nie nakrytą głową. A nawet wtedy gdy modli się w samotności". W tomie czwartym Przed - Nicejskich Ojców strona 47, Tertulian wyraźnie gani zbyt swobodne praktyki, twierdząc, że prawdziwe nakrycie sięga do sukni aż poza kark. Z tego pisma widzimy, że kobiety w różnych zborach, w różnych regionach nosiły różne nakrycia. I chociaż były one noszone w różny sposób, czy to był turban, czy też zawój, widzimy, że wszędzie było to nakrycie, nawet jeżeli było ono małych rozmiarów, lecz na pewno nie były nim długie włosy. Jednak o tym porozmawiamy za chwilę. Zatem wszędzie kobiety stosowały się do nakrywania głów, chociaż nie wszędzie wyglądało to tak samo. To co jest dla mnie interesujące, to nawiązanie do arabskich kobiet. Zawsze słyszałem, że ubiór jaki noszą kobiety w Arabii lub na bliskim Wschodzie jest czymś co wprowadził Islam lub to co on nakazał. Z dzieł Tertuliana widać wyraźnie, że setki lat wcześniej przed Mohametem taki ubiór był już w Arabii praktykowany. Na przykład kiedy czytamy księgę rodzaju widzimy Rebekę, jak zakrywa swoją twarz kiedy zbliża się do domu Izaaka. Zatem był to zwyczaj który sięgał czasów Noego i na pewno był już ugruntowanym zwyczajem w czasach Abrahama i Izaaka. Wracając do Tertuliana. Teraz poznajemy argumentację jego kiedy mówi że przystoi nastoletniej dziewczynie aż do dojrzałości zakrywać twarz. Teraz przejdę w mojej opinii do najbardziej kłopotliwej sprawy. "Również w łacinie wykażę, że przystoi naszym dziewicom zasłona kiedy dojdą do wieku dojrzałego. To zalecenie jest wymagane przez prawdę. Dlatego nikt nie może nałożyć na nie żadnego swego przepisu, ani upływ czasu ani wpływ jakiś ludzi lub przywilej jakiegoś regionu. W całej Grecji i w pewnych barbarzyńskich prowincjach większość zborów nakazuje swoim dziewicom by nakrywały głowy. A nawet tu pod afrykańskim niebem są miejsca gdzie się tego przestrzega. Nikt jedna nie przypisuje tego zwyczaju greckim lub barbarzyńskim pogankom. Jako wzór proponuję te zbory które zostały założone przez apostołów lub ich najbliższych współpracowników". Zatem mówi, dalej: "Nie tak dawno wśród nas ten zwyczaj był traktowany z obojętnością. Było to zostawione wyborowi poszczególnej dziewicy, czy chce się zasłaniać, czy pokazywać oblicze, aby mogła wybrać czy chce wyjść za mąż czy nie". Następnie mówi tak: "Dopóki uważamy to tylko za zwyczaj będziemy się spierali, nawet na podstawie Pisma wbrew prawdzie. Jeżeli apostoł Paweł chciałby aby także dziewice nie nakrywały głowy, powiedziałby to w odniesieniu do dziewic tak samo jak w odniesieniu do kobiet". Dalej odnosząc się do czasów apostolskich mówi: "Podobnie w Koryncie, rozumieli to w tej sprawie gdyż kazali nakrywać głowy wszystkim kobietom a nie tylko mężatkom". I istotnie dodaje: "Aż do dzisiaj Koryntianie, każą swoim dziewicom nakrywać głowę. To czego uczył apostoł, jego uczniowie uznali za ważne". Myślę że ten ostatni argument Tertuliana jest decydujący. "Dlaczego nie udacie się do Koryntu - mówi - gdzie Paweł kierował ten list. Sprawdźcie jak oni rozumieli ten list, jaka
była ich praktyka. A ich praktyką mówi było to, aby wszystkie kobiety powyżej 20 lat nakrywały swoje głowy. Oni więc rozumieli Pawła, że on swoje słowa skierował do wszystkich kobiet a nie tylko mężatek". Osobisty pogląd Tertuliana na tą sprawę nie jest taki tu ważny, ważne jest świadectwo przekazane z Koryntu, jak oni to praktykowali. Oprócz dzieła Tertuliana jest wiele innych miejsc u innych Ojców Kościoła, w których mówią o nakrywaniu głowy lub modlitewnej zasłonie. Klemens z Aleksandrii w tomie 2 strona od 2 do 9, mówiąc o ubiorze, krótko stwierdza: "Taka jest mądrość Słowa Bożego, gdyż godzi się aby, niewiasta modliła się z nakryciem". Bardziej bezpośrednia wzmianka o tym jest wspomniana, w dziele nazwanym Apostolska Tradycja, zostało ono napisane przez apologetów. Nie jest ono zaliczone do dzieł Ante- Nicejskich Ojców Kościoła, gdyż nie było ono znane, do czasu aż nie dokonano jego całkowitego tłumaczenia. Takie oto mamy tu pouczenie: "Niech wszystkie kobiety mają przykryte swoje włosy a raczej głowę, skromnym zawojem lecz nie kosztownym materiałem, gdyż nie jest to prawdziwe nakrycie". To o czym jest tu mowa dotyczy tego, jakie powinno być nakrycie a nie czy kobiety powinny mieć nakrycie. Tertulian na przykład nie zajmuje się kształtem nakrycia, lecz opisuje różne zwyczaje odnośnie nakryć. Apologeci też, tylko mówią jakie powinno ono być, by mogli uznać je za nakrycie właściwe.
Krótko mówiąc pierwsi chrześcijanie praktykowali dokładnie to co 11 rozdział l Listu do Koryntian mówił. Mężczyźni modlili się mając odkryte swoje głowy, kobiety zakryte. Nikt z ~ tym nie dyskutował i to niezależnie gdzie mieszkał, Europa, Północna Afryka, Bliski Wschód a nawet Daleki Wschód. Chciałbym teraz kilka minut spędzić nad tym, jak czytamy ten fragment z I Listu do Koryntian. Co zrozumieliśmy z tego i z tych fragmentów dzieł wczesnych chrześcijan? Będę czytał z New Jeruzalem Bible, gdyż to tłumaczenie greki jest bardziej żywe niż w King James Version. [cytat 11 rozdział]. Tak więc Paweł mówi tu bardzo jasno i pierwsi chrześcijanie podchodzili do wykonywania przykazań apostolskich bardzo dosłownie i poważnie. Teraz chciałbym odpowiedzieć na pewne wątpliwości o jakich słyszę odnośnie tego rozdziału. Wątpliwości odnoszących się do nakrywania głowy lub modlitewnej zasłony. Spojrzyjmy na nie w świetle tego co czytaliśmy z I Listu do Koryntian i z pism pierwszych chrześcijan. Głównym pytaniem jakie mi się zadaje, to czy nie jest to po prostu taki zwyczaj dotyczący tamtych czasów a wobec tego nie mający dzisiaj zastosowania. Pozwólcie że zadam takie pytanie: Czy Paweł przekazuje nam tutaj jakieś ograniczenia czasowe? Czy mówi, to jest tylko na te czasy, lecz w przyszłości nie będzie miało zastosowania.? Nie, nie ma tu wzmianki, że jest to jakiś czasowy wymóg lub coś w tym stylu. Zadam następne pytanie. Jaki był powód, że Paweł poprzez Ducha Bożego dał to pouczenie? Zwyczaj? Czy dlatego, że był taki zwyczaj mężczyźni i kobiety powinni przestrzegać tego przykazania? Czy apostoł mówi, a chcę żebyście wiedzieli że, głową każdego mężczyzny jest zwyczaj? A, kobieta modląc się i prorokując z odkrytą głową przekracza zwyczaj? Paweł nic nie mówi o zwyczaju. Jedyny raz kiedy jest o tym mowa, to kiedy mówi że jeśli ktoś chce się spierać, to my nie mamy takiego zwyczaj. Żadnego zwyczaju bycia kłótliwymi. Ale na samym początku Paweł podaje powód dla tego pouczenia. Zanim je przekazuje wyjaśnia dlaczego ono jest takie ważne dla Boga. W istocie to mówi tak: "Chcę abyście wiedzieli, że głową każdego mężczyzny jest Chrystus, głową kobiety jest mężczyzna a głową Chrystusa Bóg". A więc już na samym początku mówi: Powód dla którego dałem wam to pouczenie jest przywództwo. Pisze on tu taką rzecz: "Każdy mężczyzna który modli się lub prorokuje mając swoją głowę nakrytą, hańbi ją. A każda kobieta która modli się i prorokuje z nie nakrytą głową hańbi ją, gdyż jest to tak samo jakby była ogolona". Zatem jak możemy ośmielić się rzec, że był to tylko zwyczaj tamtych czasów?! Kiedy samo Pismo wyraźnie podaje nam inny powód! To wygląda tak, jak gdybyśmy po prostu powiedzieli, że Paweł nie znał prawdziwego powodu tego pouczenia. On rozpoczyna od sprawy przywództwa i całkowicie wyklucza zwyczaj. To stawia pytanie, czy może tu w tej sprawie nie pisał pod natchnieniem Ducha? Lecz jest to bluźniercza mowa. Oczywiście, że wiedział co pisze i podaje nam powód, bardzo wyraźny powód i nie ma tu żadnego miejsca na złe zrozumienie.
Przyjrzyjmy się trochę tym wątpliwościom, zastrzeżeniom, trochę bliżej, czy to naprawdę był zwyczaj tamtych czasów? Jeżeli ktoś stwierdza przy mnie, że był to zwyczaj tamtych czasów. Moja odpowiedź brzmi, czyj zwyczaj? Pokażcie mi taką kulturę w czasach apostoła Pawła, której zwyczajem było, aby mężczyzna modlił się z odkrytą głową a kobiety z nakrytą. Nie będziecie wstanie wskazać ani jednej kultury która by to praktykowała, poza chrześcijańskim kościołem. Była to praktyka stosowana wyłącznie przez chrześcijan. Jeden brat próbował mnie przekonać, że był to zwyczaj żydowski. Naprawdę? Zadałem mu pytanie, czy widział kiedykolwiek obraz Żyda, lub chłopca żydowskiego modlącego się? . Albo czy był w ortodoksyjnej synagodze żydowskiej? Zapytałem się go o to, gdyż jeżeli był, nigdy nie twierdziłby by, że był to żydowski zwyczaj. Jak prawdopodobnie, większość z nas, wie żydowscy mężczyźni i chłopcy modlą się mając na swoich głowach nakrycie. Niewątpliwie widzieliście obrazek przedstawiający małego żydowskiego chłopca, z jarmułką na głowie, gdy się modli lub czyta Biblię. Ktoś może rzec, to jest współczesny żydowski zwyczaj. Przejdźmy do czasów Mojżesza, lub dalej. Przeczytajmy co Księga Wyjścia mówi na temat Aarona jako najwyższego kapłana, odnośnie tego co nosił. Księga Wyjścia 39 rozdział, wersety od 27 do 29 "Zrobili też wzorzyście tkane tuniki z bisioru dla Aarona i jego synów. Zawój z bisioru, nakrycia głowy z bisioru i lniane spodnie ze skręconego bisioru. Pas ze skręconego bisioru i z fioletowej i czerwonej purpury, i z karmazynu wzorzyście haftowany, jak Pan nakazał Mojżeszowi". Prawdopodobnie widzieliście obrazki Aarona i jego synów w szkole biblijnej, słownikach biblijnych itd. ... Każdy z nas pamięta, że mieli turban lub
koronę na swoich głowach. Nie było zwyczajem Żydów modlić się, z nie nakrytą głową lecz przeciwnie, z nakrytą. Gdyby więc to o czym Paweł mówił, było żydowskim zwyczajem, to nie powiedziałby tego w ten sposób: "Niewłaściwe jest aby mężczyzna modlił się z głową nakrytą a kobieta nie nakrytą". A może powiecie, był to zwyczaj pogański. Pogański kapłan w starożytnym Rzymie nakrywał swoją głowę, gdy się modlił i gdy składał ofiary. Widziałem wizerunki, obrazy rzymskich kapłanów, zdjęcia posągów w różnych książkach a nawet na własne oczy gdy byłem w Rzymie. Zauważyłem że normą było, ze kiedy kapłan składał ofiary, modlił się, miał nakrycie na swojej głowie. Jedynym wyjątek, jaki znam ze swoich studiów, to kapłani starożytnego Egiptu. Golili oni całkowicie swoje głowy, lecz nie była to praktykowane wśród pogan w Koryncie, gdzie Paweł napisał ten list. Nigdzie nie znajdziemy na to dowodu, że pouczenie Pawła było związane z obyczajami tamtych czasów. Prawda natomiast jest taka, modlitwy mężczyzn z odkrytymi głowami i kobiet z nakrytymi. Była to praktyka stosowana jedynie przez chrześcijan i wynikała ona z apostolskiej nauki, aby wykazać Boży porządek. Bądźmy szczerzy i zastanówmy się dlaczego to pouczenie, przekazane w 11 rozdziale listu do Koryntian jest niemal całkowicie ignorowane przez współczesny kościół. Nie dzieje się tak z powodów zwyczajów panujących w Koryncie, ani dlatego, że pouczenie Pawła miało charakter chwilowy. Mówiąc szczerze, to przykazanie nie jest w dzisiejszych czasach zachowywane, gdyż jest całkowicie religijnie i politycznie niepoprawne. Ośmielę się stwierdzić, że prawdopodobnie jeden pastor na tysiąc, ma odwagę i prawość nauczać tego co 11 rozdział do Koryntian naucza. Wie, że spotka się z ogromnym sprzeciwem w swojej kongregacji. Jak wielu pastorów odważyłoby się nauczać: "Mężczyzna ma nie nakrywać swojej głowy, gdyż jest on obrazem chwały Bożej, a kobieta jest chwałą mężczyzny. Gdyż mężczyzna nie jest z kobiety, lecz kobieta z mężczyzny. Ani mężczyzna nie został stworzony dla kobiety, lecz kobieta dla mężczyzny". Czy ta nauka jest głoszona w większości zgromadzeń? Nie sądzę. Co się stanie gdy chrześcijański przywódca przeskoczy ten 11 rozdział lub nie będzie w ogóle na jego temat mówił? Albo gdy dojdzie do tego miejsca w Liście do Koryntian, bardzo szybko je przeleci, aby nikt się nie zorientował co powiedział? Albo jeszcze gorzej powie, że taki był zwyczaj w czasach apostoła Pawła, lub siostry w Koryncie zostały wezwane do nakrywania głowy, by nie mylono je z prostytutkami? Nie ma to żadnych historycznych podstaw i List do Koryntian nic na ten temat nie mówi. Tak naprawdę ten 11 rozdział nie jest trudny do zrozumienia, jedyny problem leży w tym, że dzisiejsze kobiety nie akceptują tego, co on mówi. Słyszałem, że tylko świeckie kobiety, te na zewnątrz kościoła odrzucają tą naukę. Niestety muszę stwierdzić, że również te które uważają się za chrześcijanki, uważają tą naukę całkowicie do nie zaakceptowania. W dzisiejszych czasach, bardzo niewielu mężczyzn ma moralną odwagę, stanąć w Chrystusie i wystąpić przeciwko swojej żonie i kobietom w zgromadzeniu, wystąpić przeciwko obecnej kulturze. Podobnie jak Adam ulegamy żonie zamiast słuchać co mówi Bóg. Ironią jest, że dzisiejsze kościoły nadal stosują pierwszą część pouczenia Pawła. Ta część mówi, że mężczyzna musi modlić się z odkrytą głową. Mężczyźni nadal gdy idą do kościoła lub modlą się na zewnątrz, zdejmują swoje nakrycie. Nie byłem jeszcze na takim zgromadzeni chrześcijańskim, a byłem na dosyć dużych, gdzie mężczyźni mieliby czapki na swoich głowach. Ale tez nie byłem na takim nabożeństwie lub spotkaniu modlitewnym gdzie pastor powiedział by kobietom, by nakryły swoje głowy. Dzisiejsze kościoły sprowadziły 11 rozdział do następującej zasady: Mężczyźni muszą zdjąć nakrycia gdy się modlą, lecz kobiety nie muszą go mieć. To jest zasada jaką mamy dzisiaj. Zamiast nauki o przywództwie mężczyzn, dzisiejszy kościół naucza, że kobiety to klasa uprzywilejowana. Zobaczcie, mężczyźni muszą zająć czapki, lecz kobiety nie muszą ich zakładać. To umieszcza siostry na piedestale ponad braćmi. Nie jest politycznie i religijnie niepoprawne nakłanianie mężczyzn do zdejmowania nakrycia. Mężczyźni nie narzekają: "My musimy zdejmować nakrycie, a kobiety nie muszą je nosić". Nikt nie mówi, to jest ciężar dla mężczyzny przestrzegać takiej zasady. Lecz prawdą jest że dzisiaj cały porządek, szczególnie ten Boży jest przewrócony do góry nogami.
Teraz chciałbym zadać wam pytanie: Czy długie włosy, są tym nakryciem o którym mówił Paweł? W ciągu ostatnich kilku lat spotkałem wielu chrześcijan, którzy poważnie chcą podejść do pouczeń zawartych w 11 rozdziale I Listu do Koryntian. W kościołach do których chodzą powiedziano im jednak, że nakryciem które Paweł miał na myśli, są po prostu długie włosy. Kościoły które to głoszą opierają się na wersetach od 14 do 16. Napisane jest tam to: "Czyż sama natura nie poucza was, że mężczyźnie, jeśli zapuszcza to włosy, przynosi to wstyd. A kobiecie jeśli zapuszcza to włosy, przynosi to chlubę. Gdyż włosy są dane jej jako okrycie. A jeśli komuś wydaje się, że może upierać się przy swoim, niech to robi, ale my takiego zwyczaju nie mamy ani zbory Boże". Załóżmy, że będziemy mieli przed sobą tylko te wersety, jaki powinien być poprawny wniosek? Czy nie taki, że mężczyzna powinien mieć krótkie włosy a kobieta długie? Oczywiście nie mamy tylko tych trzech wersetów, lecz połowę rozdziału. Jeżeli długie lub krótkie włosy zamiast przykrycia lub jego braku, będą substytutem przy modlitwie, to ten fragment nie ma sensu. Powinien być czytany wtedy w ten sposób. "Każdy mężczyzna modlący się lub prorokujący mający długie włosy, znieważa swoją głowę. A każda kobieta, z krótkimi włosami na swojej głowie znieważa swoją głowę. Gdyż jest to, to samo, jakby jej włosy zostały zgolone. Jeżeli kobieta nie chce mieć długich włosów, niech da się ostrzyc. Lecz jeżeli dla kobiety haniebne jest bycie ostrzyżoną lub ogoloną, niech nosi długie włosy". Powiedzcie mi jak kobieta mająca, długie włosy podczas modlitwy lub prorokowania, może być ich pozbawiona przez resztę dnia? Jak mężczyzna mający krótkie włosy podczas modlitwy lub prorokowania, może ich nie mieć przez resztę dnia? Widzicie gdyby, Paweł tak mówił, nie miało by to żadnego sensu. Nie mógłby ograniczyć modlitwy lub prorokowania gdyby mówił o długich włosach. Co więcej on mówi, że jeżeli kobieta nie chce mieć nakrycia niech się ostrzyże. Zatem stwierdzenie, jeżeli kobieta nie ma długich włosów niech się ostrzyże, jest pozbawione sensu, gdyż przed ostrzyżeniem ona miała długie włosy. Chociaż odczuwam, że w większości przykładów, tłumacze King James Version, wykonali cudowną pracę, to jednak nie byli w stanie lepiej przetłumaczyć tego 11 rozdziału. Mówię to, ponieważ Paweł używa tu różnych greckich słów w wierszu 13, kiedy mówi: "Czy godzi się niewieście prorokować z nie nakrytą głową"? Używa tu pewnego greckiego słowa, oznaczającego zasłonę. W 15 wersecie, gdy mówi: "gdyż włosy są jej dane za nakrycie", używa jeszcze innego słowa. Tłumacze KJV z pewnością, powinni uczynić to rozróżnienie w tym tłumaczeniu, lecz tego nie zrobili. W wersecie 13, gdy Paweł mówi, "czy godzi się niewieście modlić lub prorokować z nie nakryta głową", używa greckiego czasownika, "katakaluptos". Natomiast w wersecie 15 gdy mówi: "Włosy są jej dane za nakrycie", używa grecki rzeczownik, "peribolaion". Są to bardzo różne greckie słowa. Starsze tłumaczenia, czynią tą różnicę. Na przykład, New Jeruzalem Bible, mówi tak:" Czy jest to stosowne dla niewiasty modlić się lub prorokować bez zasłony" . A gdy oddaje 15 werset, mówi: "Gdyż włosy są jej dane za nakrycie". To czyni w języku angielskim, przejrzystym, co Grek miał na myśli gdy to czytał. Podobnie w pierwszej części 11 rozdziału, kiedy Paweł mówi: "Mężczyźni nie powinni modlić się z nakrytą głową a kobiety z nie nakrytą", znowu używa "katakalutos"a nie, "peribolaion". I znowu większość tłumaczeń czyni tą różnicę. Na przykład tłumaczenie Moffata, tak mówi: "Każdy mężczyzna który modli się lub prorokuje, z zasłoną na swojej głowie, hańbi swoją głowę. A każda kobieta, która modli się lub prorokuje bez zasłony na swojej głowie, hańbi swoją głowę. Nie jest lepsza od ostrzyżonej kobiety, gdyż kobieta która nie ma zasłony, powinna się równie dobrze ostrzyc. New American, tak to oddaje: "Każda kobieta, która modli się lub prorokuje z głową nie zakrytą, ściąga hańbę na swoją głowę, to jest tak jak gdyby miała swoją głowę ogoloną. Zaiste, kobieta która nie ma zasłony, winna obciąć swoje włosy". New English Translation, oddaje to tak: "Mężczyzna którego głowa, gdy się modli lub prorokuje, jest nakryta, ściąga hańbę na siebie, kobieta, przeciwnie, ściąga hańbę na siebie, jeśli modli się i prorokuje bez nakrycia. Jest to tak samo, jakby jej głowa była ogolona. Jeśli kobieta nie nosi zasłony, może równie dobrzy obciąć swoje włosy". Zatem Paweł, pisząc ten fragment, z rozmysłem używa słów "katakaluptos" lub "peribolaion”. Poprzez ten cały 11 rozdział, Paweł używa analogii, że mężczyzna w sposób naturalny, nosi krótkie włosy, a kobieta długie. I kiedy to czyni, w sposób zamierzony zmienia słowo, na "peribolaion". Tak oto, to rozróżnienie pomiędzy długimi włosami a zasłoną staje się wyraźne dla jego czytelników. Proszę spróbujcie zrozumieć co mam na myśli, "katakalutos" i peribolaion", mają podobne znaczenie. Jednak w języku greckim, mają zupełnie inne korzenie. Rzeczownik który jest powiązany z "katakaluptos", jest czasownikiem i nie jest "peribolaion", lecz "kalupta", co Biblia tłumaczy jako zasłona. Na przykład skierujcie się do II Listu do Koryntian rozdział 3 wiersze od 13 do 14: "Podobnie jak Mojżesz założył zasłonę na swoją twarz, aby dzieci Izraela nie mogły ciągle patrzeć na koniec tego co przemija. Lecz ich umysły są zaślepione, gdyż aż dotąd zasłona pozostaje nie zdjęta, kiedy czytają Stary Testament". Normalnie to słowo zasłona powinno być przetłumaczone jak w 11 rozdziale I Listu do Koryntian. Nie wiem dlaczego tłumacze King James Version, tego nie uczynili. To nie było coś co czytelnicy Pawła źle rozumieli. W waszych kościołach jest to problemem, jeśli mówi się o długich włosach jako zasłonie. Przeczytałem wam te wersety aby było jasne jak oni to rozumieli. A jedynym ich problem, jaki mieli, było: Jak długa ta zasłona powinna być i czy nakazać noszenie jej wszystkim kobietom czy tylko mężatkom. Mamy takie świadectwo, wymalowane na murach katakumb. Odwiedziłem te katakumby i oglądałem niektóre z obrazków przedstawiających codzienne życie chrześcijan. Było tam dosyć sporo obrazów przedstawiających modlące się chrześcijanki. Widać tam, jak one stoją z podniesionymi rękami i mającymi na swoich głowach duże zasłony. Przypominały one dzisiejsze szale modlitewne żydowskich mężczyzn i sięgały od czubka głowy aż do ramion. To doskonale pasuje do greckiego słowa "katakaluptos", ponieważ grecki przyimek "kata", oznacza "spadające do dołu". A zasłona spada z czubka głowy w dół.
Zatem co Paweł miał na myśli, kiedy powiedział: "Czyż sama natura nie uczy was, że kiedy mężczyzna ma długie włosy, jest to dla niego dyshonorem, zniewagą, lecz kiedy kobieta ma długie włosy, jest to dla niej chwałą, gdyż włosy są jej dane za przykrycie"? Jest, tu po prostu zwykła analogia, do naturalnej zasady. Są pewne aspekty Bożego porządku, widoczne w prawie wszystkich kulturach ludzkiej cywilizacji. Na przykład, wszystkie kultury mają wewnętrzną wiarę w Boga i potrzebę uwielbiania Go. Drugi przykład, prawie wszystkie kultury praktykują jakąś formę małżeństwa. Podobnie w większości kultur mężczyźni noszą krótsze włosy od kobiet. Wydaj się, że jest jakieś naturalne odczucie wbudowane w ludzką wewnętrzną strukturę, które brzmi: "to jest właściwy porządek". Dlatego Paweł mówi, że ponieważ istnieje to wewnętrzne naturalne odczucie, kobiety powinny mieć swoje głowy nakryte. Nawet kultury które nie znają Boga, mają ogólne poczucie poprawności, mówiące, o tym, że kobiety powinny mieć włosy spadające na dół a mężczyźni, krótsze. Bardzo, interesujące jest, to, że kiedy kobiety zaczęły otwarcie buntować się przeciwko przywództwu w latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych, instynktownie odczuwały, że obcięcie włosów będzie wystąpieniem, przeciwko, Bożemu porządkowi. Dzisiaj, rzadko spotkacie kobietę z długimi włosami. Te kobiety, właściwie nigdy nie czytały Biblii i nie zastanawiały się nad I Listem do Koryntian rozdział 11, ale miały takie wewnętrzne przekonanie: "Obetnę włosy i pokarzę że jestem wyzwoloną kobietą. W tym samym czasie mężczyźni zaczęli bunt przeciwko Bożemu porządkowi, przeciwko chrześcijaństwu i wszystkiemu innemu.
Instynktownie, odczuwali, że noszenie długich włosów jest symbolem buntu. - Teraz chciałbym omówić następny punkt. Gdzie nakrycie powinno być noszone? Czy pierwsze chrześcijanki nosiły przez cały czas nakrycie gdy się modliły? Czy tylko w kościele, czy może wszędzie tam gdzie chciały się modlić? Powróćmy do wersetów które się tym zajmują. Zwróćmy uwagę na pytanie, czy dyscyplina, tylko w czasie pobytu w zborze? Pozwólcie że zadam pytanie, czy Paweł, ogranicza swoje pouczenia tylko wtedy, gdy mężczyźni i kobiety znajdują się w kościele? Nie koniecznie, a kościół nie musi być tu kontekstem tych pouczeń. Mówię to, ponieważ, kiedy spojrzymy na wersety, przed tym
fragmentem, który czytaliśmy, Paweł mówi o ofiarach składanych bałwanom, o spożywaniu mięsa i posiłkach a potem dopiero przechodzi do nakrywania. Zatem, niekoniecznie, zmienia kontekst, przechodząc do czegoś innego. Z drugiej strony, po omówieniu sprawy nakrywania, Paweł przechodzi do uczty i wieczerzy. Tak zaczyna omówienie dalszych spraw: "A dając to zalecenie, nie pochwalam, że schodzicie się ku lepszemu, ale ku gorszemu. Możemy zobaczyć, gdzie znajdują się te osoby do których Paweł kieruje te słowa mówiące o postępowaniu w kościele. Jednak powód dla którego Paweł daje to pouczenie nie ma nic wspólnego z nabożeństwem. Czy mąż jest głową żony tylko wtedy gdy jest w kościele? Dlaczego siostra lub żona miałaby się modlić bez nakrycia poza zborem, podczas gdy w zborze taka modlitwa oznacza hańbę dla jej głowy? Dlaczego dla mężczyzny modlenie się z nakrytą głową poza kościołem nie miałoby być hańbą, podczas gdy w zborze tak? To nie ma sensu. Ogólnie rzecz biorąc to co odnosi się do mężczyzn, odnosi się do nich w każdej sytuacji. Na przykład miałem przywilej prowadzić nabożeństwa i czy to było w kościele czy na cmentarzu mężczyźni zdejmowali swoje nakrycie głowy Tak więc wydaje się, że mamy tu do czynienia z czymś co stosuje się przez cały czas gdy jest modlitwa i są proroctwa. Mimo to wydaje się, że pierwsze chrześcijanki miały nakrycie głowy gdziekolwiek pojawiały się publicznie. Zacytuję wam coś by wam to zilustrować. Było to proste z powodu sprawy przywództwa, bardziej niż z powodu skromności. Podobnie jak modlitewna zasłona, skromność jest czymś o czym dzisiaj się rzadko naucza. Jednak Biblia uczy nas, że kobieta powinna przyozdabiać się skromnie. Ale, dzisiejszy kościół uczy po prostu, że mężczyzna nie powinien pożądać kobiety. Lecz kobiety nie mają żadnej odpowiedzialności, aby ubierać się w taki sposób, by nie przyciągać pożądliwych spojrzeń. Tak oto w większości kościołów, kobiety postawiły się ponad prawem, stając się bardziej widocznymi od mężczyzn, zmieniając to co Bóg im już dal. Pierwsi chrześcijanie wierzyli jednak, że jest to sprawą odpowiedzialności. Mężczyźni byli odpowiedzialni aby nie patrzeć pożądliwie na kobiety. Często wierzyli, że dobrym pomysłem na to, aby uniknąć pożądliwego patrzenia na kobiety, jest wydłubanie swego oka. Jednocześnie wierzyli, że kobiety mają ubierać się skromnie, aby nie ściągać na siebie uwagi.

piątek, 11 grudnia 2009

Aby Go poznać i zostać znalezionym w Nim



Czy pamiętasz jak Jezus powiedział do niewiasty stojącej u grobu - "Mario"- (J.20,14-16)?. Gdy wypowiedział jej imię ona natychmiast poznała, że zna osobiście tego, który do niej mówi; " Odwróciła się i powiedziała - Rabbuni". Czy ja Go znam osobiście i czy mogę odpowiedzieć na Jego wołanie?

1. Czy moje poznanie Jezusa jest rezultatem mojego własnego wewnętrznego duchowego doświadczenia, czy też opiera się jedynie na tym, czego dowiedziałem się od innych?
2. Czy jest coś w moim życiu, co łączy mnie z Jezusem jako moim osobistym Zbawicielem? Co to jest?

3. Czy moja duchowa historia ma jako swój fundament, osobiste poznanie Jezusa Chrystusa?

czwartek, 10 grudnia 2009

NASZ CEL




Kościół jest “światłością świata”, która rozprasza mroki moralnej ignorancji; jest “solą ziemi”, która zachowuje świat od całkowitego zepsucia. Dlatego Kościół musi uczyć ludzi jak żyć i jak umierać, przedstawiając światu Boży plan regulujący wszystkie sfery życia i działania. Musi podnosić alarm przeciw degeneracji społeczeństwa, a na bezdrożach stawiać drogowskazy.

sobota, 5 grudnia 2009

OBOWIĄZEK



Masz obowiązek wobec każdego, kogo spotkasz, a tym obowiązkiem jest miłość. Jeśli spotkasz biednego, cierpiącego nędzę, to obowiązek swój możesz spełnić w sposób bardzo prosty. Będziesz usiłował zaspokoić najpilniejszą jego potrzebę tym, bez czego się możesz obejść. Jeśli brakuje mu strawy, to podziel się z nim swoją. Jeśli nie ma dachu nad głową, to jak dalece jest dla ciebie możliwe, przygotuj albo postaraj mu się o niego. Jeśli brak mu odzieży, to zważ na słowa: Kto dwie suknie ma, niechaj udzieli temu, który nie ma. Postępuj według rozkazu Boga, danego nam przez proroka Izajasza (rozdz. 58,7): „ Ułamuj łaknącemu chleba twego, a ubogich wygnańców wprowadź do domu twego; ujrzysz li nagiego, przyodziej go, a przed ciałem swoim nie ukrywaj się”. Dalej mówi nam: Jeśli wylejesz łaknącemu duszę swoją (w. 10). Nie tylko chleb, odzienie, dach nad głową, ale twoje serce. Każdy czyn pomocy wykonuj więc w poczuciu pełnej współczucia miłości. Jeśli spotkasz człowieka samotnego – ofiaruj mu chwilę swojego czasu. Daj mu sposobność podzielenia się tym, co czuje, wypowiedzenia się. Wysłuchaj go, okaż zainteresowanie, współczucie, niechaj troska jego serca stanie się twoją własną troską. Cierpienia samotnych i nie zrozumianych są wielkie. Przez cierpliwe wysłuchanie i słowo pociechy możesz spełnić Jezusowy czyn miłości! Nie zaniedbaj takiej chwili!
Jeśli spotkasz kogoś, na kim spoczywa przekleństwo win, nie odwracaj się od niego. Usiłuj zdobyć jego zaufanie. Skieruj to udręczone serce ku wielkiemu Nosicielowi krzywd, „Który spracowanych i obciążonych woła do Siebie”. Daj mu sposobność, aby przez dobrowolne wyznanie znalazł ulgę i odciążenie. Taka święta służba kapłańska jest najwyższym czynem miłości. Jeśli wiesz o jakimś chorym nie zaniedbaj odwiedzin. Monotonnie i powoli upływają godziny i dni na łożu choroby. Twoje odwiedziny mogą przynieść pociechę, światło, radość i pokrzepienie. Jeden kwiatek, wierszyk, obrazek czy pieśń będzie tam poselstwem Bożym. Najskuteczniej uczyni to wiersz ze Słowa Bożego, świadectwo opowiedziane z własnych doświadczeń serca i modlitwa, świadcząca o duchu i mocy. Podsuniesz choremu wartościowy materiał do cichego rozmyślania, wzmocnisz na drogę cierpień i dasz błogie przeświadczenie o Bożej i ludzkiej miłości.
Jeśli spotkasz starca lub staruszkę – objaw swoją miłość w delikatnej powściągliwości i poważaniu, które się starości należy. Przyjazna rozmowa, wnikanie w świat myśli starca, który żyje wspomnieniami, sprawi radość i pokrzepi takie strudzone serce, obok którego ludzie zatroskanego świata przechodzą śpiesznie, obojętnie.
Miłość obowiązuje cię również wobec każdego dziecka, które spotkasz na swej drodze. Uśmiechnij się do dzieciny, spraw mu jakąś małą radość, powiedz słowo o wielkim Przyjacielu dzieci, naucz jakiegoś wersetu lub wierszyka. Jedne maleńkie ziarnko, posiane we wczesnej młodości, przyniosło często dobre owoce.
Jeśli zobaczysz kogoś uginającego się pod ciężkim brzemieniem – staraj się w miarę swoich sił zdjąć to brzemię, albo uczynić lżejszym. Masz miejsce w pojeździe, to zabierz kogoś zmęczonego, idącego pieszo. Często małe sposobności otwierają serce dla „radosnego poselstwa” i sprawiają, że nieznajomy chętnie przyjmie od ciebie jakieś drukowane słowo.
Okaż każdemu towarzyszowi podróży uprzejmość i gotowość służenia pomocą. Traktuj go jak człowieka, który ma prawo do twojej miłości. Wyciągnięcie ręki, albo dobrowolne odstąpienie lepszego miejsca doprowadziło często do wartościowej wymiany słów.
Tym, którzy są smutni, przygnębieni ciężkimi przeżyciami – należy się szczególnie nasza miłość i współczucie. Powinni odczuć, iż nie dźwigają tego ciężaru cierpienia sami. „Jeśli jeden człowiek cierpi, cierpią z nim wszystkie członki” (1 Kor. 12,26). Nie tylko członki Chrystusa maja prawo do naszej troskliwej miłości, ale także biedne, pozbawione spokoju i pociechy dzieci tego świata. Cierpią one jeszcze dotkliwiej i bardziej gorzko, gdyż cierpią bez Boga. Twoja miłość nauczy ich wierzyć w Miłość Bożą, a nawet w samego Boga Miłości.
Zarówno ludzie radośni winni odczuć Twoją miłość. „Weselcie się z weselącymi się!” (Rzym. 13,15). Czasem jest łatwiej smucić się z zasmuconymi, aniżeli z radosnymi cieszyć. Weź serdeczny udział w cudzym szczęściu! Pozwól sobie o nim opowiadać i ciesz się nim, jak gdyby było twoim własnym. Będziesz mógł zrobić to jednak tylko wtedy, gdy cię miłość Chrystusa na wskroś przeniknie i gdy dla bliźniego zapomnisz siebie.
Jeśli koło ciebie przechodzić będą ludzie, na pozór powierzchowni, próżni i żądni uciech, nie odwracaj nie odwracaj się od nich z niezadowoleniem lub cichą pogardą. Często tam, gdzie się tego najmniej spodziewamy, tai się tęsknota za prawdziwą treścią życia i niemy krzyk wołający o wyzwolenie z więzów świata i nędzy grzechu. Dosłyszysz go, jeśli postarasz się w świętej, szukającej, bezinteresownej miłości wniknąć przez zewnętrzną skorupę do wnętrza.
Stanie tez na twej drodze wielu innych, którzy nie zostali tu wymienieni. Należą do nich zobojętniali, szarzy ludzie dnia codziennego ze swymi drobnymi troskami i zainteresowaniami, do krańcowości impulsywna młodzież ze swymi pragnieniami ideałów lub szczęścia, nerwowo chorzy i melancholicy ze swym własnym światem cierpień i śmiertelnego smutku. Ujrzysz wśród nich złamanych życiem, którzy doświadczyli w więzieniach i poza więzieniami, w różnych zakładach i szpitalach, grozy, przekleństwa grzechu i surowości Boga wobec tych, którzy ważyli się przekroczyć Jego przykazania.
Ujrzysz nieszczęśliwe niewiasty i dziewczęta, które z własnej lub cudzej winy zostały zwiedzione a teraz nie wiedzą co począć ze sobą i swoim życiem. Ujrzysz przepracowaną, znużoną kobietę i matkę, która prawie załamuje się pod ciężarem domowych trosk i wysiłku pracy zawodowej. Wreszcie bezrobotnych, pozbawionych możliwości zarobkowania, którzy cierpiąc za winy lub niewinnie, odmówić sobie muszą najwyższego ziemskiego dobra, jakim jest praca, obowiązek, cel istnienia.
Wszyscy ci ludzie i wielu, wielu innych, tutaj nie wymienionych, mają prawo do twojej miłości, do twojego współczucia, do twojego serdecznego zainteresowania i w wielu przypadkach do twojego słowa, a nawet wspierającego czynu.
Masz więc jakiś obowiązek, zadanie wobec wszystkich, chociażby nim była tylko serdeczna myśl, pozdrowienie lub wspomnienie w cichej modlitwie.
Jesteś powołany ku błogosławieństwu. Bądź więc błogosławieństwem dla wszystkich, z którymi się spotkasz!
Kto pozostaje w miłości, zostaje w Bogu i Bóg w nim.

Ewa Thiele-Winckler

piątek, 4 grudnia 2009

Samouwielbienie





Spójrz na ziarno na polu: gdy jest zielone, trzyma swą głowę wzniesioną, lecz gdy kłosy są przepełnione i dojrzałe, zwiesza ją w pełnej wdzięku pokorze.
Spójrz na drzewa owocowe, jak ich kwitnące gałęzie wyrastają ku niebu, lecz gdy zaczynają być obciążone owocem, a im owoc jest dojrzalszy, tym cięższy, gałąź zaczyna się uginać, aż w końcu potrzebować będzie podparcia, żeby nie odłamać się od pnia. Ciężar przychodzi wraz z dojrzałością; uniżoność umysłu jest nieuniknioną konsekwencją.
Wzrastający chrześcijaninie uważają siebie za nic, dojrzali natomiast za mniej niż nic. Im bliżej nieba jesteśmy, biorąc pod uwagę świętość, tym bardziej opłakujemy nasze słabości i tym pokorniejsza jest nasza ocena.
Lekko załadowane naczynia unoszą się wysoko na wodzie; cięższy ładunek topi barkę na brzegu wody. Im więcej łaski, tym bardziej odczuwana jest potrzeba łaski. Ten umie chwalić się łaską, kto jej nie ma , ten umie dużo o niej mówić, kto ma jej mało, lecz ten, kto jest nią bogaty - krzyczy o więcej i zapomina o tym, co jest za nim.
Gdy życie wewnętrzne człowieka płynie jak rzeka, on myśli wyłącznie o źródle i krzyczy przed swoim Bogiem: "Wszystkie moje źródła są w Tobie!" Ten, kto obfituje w świętość, bardziej niż kiedykolwiek czuje, że w nim, tzn. w jego ciele, nie mieszka żadna dobra rzecz.
Nie dojrzałeś mój bracie, jeśli masz wysokie poczucie własnej wartości. Ten, kto chlubi się w sobie, jest nikim innym jak niemowlęciem w Chrystusie, jeżeli w ogóle jest w Chrystusie.
Gdy zobaczysz śmierć wpisaną w stworzenie, a całe swoje życie w Chrystusie; kiedy spostrzeżesz niesprawiedliwość nawet w rzeczach świętych, a całą swą doskonałość w Nim, który jest cały miłością; kiedy będziesz leżał wyczerpany u stóp Jego tronu i wstaniesz by siąść i rządzić z Nim, który jest twoim wszystkim - wówczas dojrzejesz - lecz nie wcześniej.

C. H. Spurgeon

czwartek, 3 grudnia 2009


Jakie życie, taka wieczność
Powiedziałeś Panie nam
Albo niebo, albo piekła
Wybierz sobie bracie sam

Możesz wybrać życie podłe
Bowiem wolna wolę masz
Bądź Jezusa zostać godłem
Drzwi otworzyć – wejść mu dać

Powiedz: zabierz serce moje
Zastąp pustkę, wiarę daj
Nakarm duszę Słowem Twoim
Bo nagrodą wieczny raj


Daj uwierzyć w łaskę Twoją
Kieruj życiem, wieczność daj
Bądź mi tarczą, bądź ostoją
Ku zbawieniu duszę gnaj

Kiedy wszystko to wypowiesz
Życiem innym będziesz żył
W sercu twym miłości powiew
Skruszy smutek, ból i łzy

Radość Boża cię napełni
Inne życie będziesz wiódł
Bo w Chrystusie cud się spełnił
Cud zbawienia, wieczny cud

CZY NAPRAWDE CHCEMY TEGO, CO BÓG CHCE?

Jer, 48,10: "Przeklęty, kto wykonuje dzieło Pana niedbale"

Nic nie jest mi tak bardzo obce, jak wprowadzenie przez tylne wejście "usprawiedliweinia z uczynków". Jestem uratowany z łaski i pozostaję zbawiony przez łaskę. Kiedy rozmyślam o Jezusie i o tym, co dla mnie uczynił, nie mogę czasem powstrzymać łez. Jakże jestem radosny, że Jezus przyjął mnie na własność! Ale muszę powiedzieć również to, że mojej ponad 30-letniej służbie podróżującego kaznodziei często przeraża mnie naśladowanie Pana według własnego "widzimisię", a także wygodnictwo niektórych chrześcijan.
Wydaje się, że wielu słuchających poselstwo "O Ewangelii z łaski", tak dużo zostało przemieszczone. Oddanie się Jezusowi Chrystusowi zostało zdegenerowane. Czy odważylibyśmy się oferować szefowi firmy nasze "widzimisię?" Albo wygodne warunki? Następstwem byłoby na pewno zwolnienie.

B y l i b y ś m y zwolnieni

Stawiam więc sobie pytanie: Czy moje naśladownictwo Jezusa może służyć na wzór? /1kor 11,1/ Wolimy własne przypuszczenia aniżeli rzetelne studium jedynej w swoim rodzaju Księgi: Biblii, Słowa Bożego! Pragniemy pełnomocnictwa i błogosławieństwa pierwszych chrześcijan, ale bez ich stylu życia. A my? Co mi da mój zbór, moja społeczność?

Co w n o s z ę do m o j e g o z b o r u?

... aby mógł również dzięki mnie wzrastać? Czy zadajesz sobie to pytanie? Chcemy uwielbiać Chrystusa, ale często uczuciowo, a nie w prawdzie, która jest ostrzejsza niż miecz obosieczny i przenika duszę i ducha /Hbr 4,12.13/.
Lubimy rozmawiać o przebudzeniu - a czy zdajemy sobie sprawę z tego, jakie konsekwencje wynikną z niego dla nas? Że np. Jezus będzie Panem mojego czasu, pragnień, języka, sexu, czy konta bankowego? W Starym Test. jest zdanie, które mną wstrząsa od wielu lat: "Przeklęty, kto wykonuje dzieło Pana niedbale" /Jer, 48.10/. Zaś w Nowym Test.
czytamy : "Z bojaźnią i ze drżeniem zbawienie swoje sprawujcie" /Flp 2.12/. Oczywiście, to Jezus zdjął z nas to wieczne przekleństwo i ON sprawia w nas chcenie i wykonanie. Ale: Czy chcemy tego, co Jezus chce?
Przekleństwo nie może mieścić w sobie błogosławieństwa. Postawmy sobie pytanie: Czy jesteśmy tymi, którzy wnoszą błogosławieństwo? Mnie, jako wędrującego kaznodzieję, popędza nieraz wiele spraw, terminów, tylko nie Duch Święty.
Jednak fakt ten pogania mnie również w ramiona Pana Jezusa do nowego oddania się Jemu. Chcę razem z moimi słabościami i siłami przylgnąć do Jezusa, do Jego przebaczenia, Jego odnawiającego mnie prowadzenia i panowania w moim życiu. Jedynie to daje mi odwagę do radosnego otwierania ust i mówienia również tego, co niemiłe.

Helmut Blatt teologiczny referent z ramienia Stunienund Lebensgemeinschaft Tabor-Marburg

środa, 2 grudnia 2009

O RADOŚCI




Było kiedyś dwóch mężczyzn. Obaj bardzo chorzy, leżeli obok siebie na łóżkach szpitalnych. Pokój był bardzo mały. Mieściły się tam tylko dwa łóżka, dwie szafki i okno na świat. Pierwszy mężczyzna w ramach swojej terapii każdego dnia po południu, mógł siedzieć 1 h na łóżku. Było to potrzebne do odprowadzenia płynu z jego płuc. Jego łóżko stało przy oknie. Drugi mężczyzna musiał przez cały czas leżeć na plecach. Oboje nie mogli za dużo się ruszać. Byli wdzięczni za spokój i prywatność. Nie było tam hałasu. Niedogodnością było to, że nie mogli robić zbyt wiele. Nie wolno było czytać, słuchać radia. Kiedyś godzinami rozmawiali o swoich rodzinach, pracy, hobby itd.
Każdego popołudnia mężczyzna, który miał łóżko przy oknie, był sadzany przy nim i opisywał drugiemu, co widzi za oknem. Drugi mężczyzna zawsze czekał na tę godzinną opowieść, co dzieje się na zewnątrz. Najwidoczniej okno wychodziło na park. W parku był staw, po którym pływały kaczki, dzieci rzucały im chleb. Między drzewami chodziły zakochane pary. Były piękne kwiaty, trawniki, ludzie grali w baseball lub odpoczywali w słońcu. Z tyłu za szpalerem drzew był wspaniały widok na miasto. Człowiek leżący słuchał tego wszystkiego, ciesząc się każdą minutą opowieści. O tym, jak kiedyś dziecko omal nie wpadło do stawu, jak ładnie wyglądały dziewczęta w letnich sukienkach, albo o chłopcu, który bawił się ze szczeniaczkiem.
Któregoś dnia, kiedy w parku odbywała się jakaś parada, drugiego mężczyznę uderzyła pewna myśl. „Dlaczego tylko ten, z sąsiedniego łóżka może oglądać świat za oknem? Dlaczego ja nie mogę tego zobaczyć?” Zawstydził się i starał się odrzucić tę myśl. Ale im bardziej próbował zdusić to, tym bardziej chciał, aby zamieniono łóżka. Zrobiłby wszystko, aby to osiągnąć. Pojawiło się zgorzknienie w sercu. To on powinien leżeć koło okna, a nie tamten! Nie mógł spać, kręcił się w nocy i jeszcze bardziej się rozchorował. Lekarze nie potrafili tego zrozumieć. Innymi słowy popadł w depresję. Pewnej nocy, kiedy posępnie patrzył w sufit, pierwszy mężczyzna obudził się z gwałtownym kaszlem. Płyn zbierał się w płucach i człowiek ten próbował dosięgnąć dzwonka, aby przywołać pielęgniarkę. Drugi mężczyzna patrzył na to bez ruchu. Kaszel rozdzierał ciszę nocy, raz po raz. W końcu zdławił się i ucichł. Ucichł również odgłos oddechu. A drugi mężczyzna nadal leżał i patrzył w sufit. Rano przyszły pielęgniarki, aby ich umyć i zobaczyły, że mężczyzna przy oknie nie żyje. Zabrały jego ciało. Drugi mężczyzna, upewniając się, że nie będzie to źle wyglądało, poprosił o przysunięcie jego łóżka do okna. Więc przysunęły go, aby leżał wygodnie i odpoczywał. Kiedy tylko zamknęły się drzwi, natychmiast chciał nacieszyć się widokiem za oknem. Podniósł się na jednym łokciu i z bólem i wielkim wysiłkiem spojrzał w okno...

Naprzeciw był wysoki, szary mur...”

Są ludzie, w których życiu pojawił się taki smutny, szary mur. Mimo tego oni sprawiają, że to życie brzmi cudownie i nabiera kolorytu.. Ich odwaga pojawia się w tych małych rzeczach, które godzą się robić każdego dnia w imię miłości, choć nie zawsze otrzymują odwzajemnienie. Małe urywki radości, zachwytu, pewne okoliczności, w jakich się znaleźli- jak ten pierwszy mężczyzna z historii, sprawiają, że wokół nich rozkwita życie.

wtorek, 1 grudnia 2009

ROZSZEŻENIE SERCA

Czy więc masz delikatne serce, kiedy widzisz ludzi zranionych? Kiedy widzisz brata czy siostrę, którzy się potknęli w grzechu, albo może mają problemy, to czy jesteś kuszony, żeby im powiedzieć co jest nie w porządku w ich życiu? Paweł powiada, że zranionych należy przywracać w duchu łagodności i delikatności. Potrzebują spotkać takiego ducha, jakiego demonstrował Jezus.

To jest wołaniem mojego serca na resztę moich dni: „Boże zabierz z mojego serca wszelkie zwężenia. Chcę mieć Twojego ducha współczucia dla tych, którzy cierpią ... Twojego ducha przebaczenia, kiedy widzę kogoś, kto upadł ... Twojego ducha odnowy, żeby zabrać od nich ich hańbę.

Zabierz ze mojego serca wszelką ekskluzywność i poszerz moją zdolność miłowania moich wrogów. Kiedy spotkam kogoś w grzechu, nie pozwól mi osądzać. Zamiast tego niech studnia wody wytryskującej we mnie będzie rzeką boskiej miłości dla nich. I niech ta miłość, która zostanie im okazana, zapali w nich miłość dla innych.
D. WILKERSON