niedziela, 25 października 2009
Żebrak
Otrzymałem u wrót skibkę chleba,
Która była jałmużną mi dana,
Lecz mi czego innego potrzeba:
Pragnę Pana! Pragnę Pana!
Obdarzono mnie kielichem wina,
Nalanego szczodrą ręką z dzbana,
Lecz na ustach mych prośba jedyna :
Pragnę Pana! Pragnę Pana!
Przekazano mi miękkie odzienie,
Bym je włożył miast mego łachmana,
Lecz ma prośba skomli uprzykrzenie:
Pragnę Pana!, Pragnę Pana!
Wymieniono mi złote naczynie,
Misę, która jest w złocie rzezana
Lecz ja błagam i wołam jedynie:
Pragnę Pana! Pragnę Pana!
Darowano mi dom, gdzie spoczywa
Moc dostatków wszelkich nieprzebrana,
Lecz ma nędza jęczy uporczywa:
Pragnę Pana! Pragnę Pana!
Aż Pan wyszedł sam zniecierpliwiony,
„Masz mnie, duszo, natrętnie oddana”.
I zamknąłem szczęsnymi ramiony,
Niby w domu moim, mego Pana.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz