środa, 2 grudnia 2009

O RADOŚCI




Było kiedyś dwóch mężczyzn. Obaj bardzo chorzy, leżeli obok siebie na łóżkach szpitalnych. Pokój był bardzo mały. Mieściły się tam tylko dwa łóżka, dwie szafki i okno na świat. Pierwszy mężczyzna w ramach swojej terapii każdego dnia po południu, mógł siedzieć 1 h na łóżku. Było to potrzebne do odprowadzenia płynu z jego płuc. Jego łóżko stało przy oknie. Drugi mężczyzna musiał przez cały czas leżeć na plecach. Oboje nie mogli za dużo się ruszać. Byli wdzięczni za spokój i prywatność. Nie było tam hałasu. Niedogodnością było to, że nie mogli robić zbyt wiele. Nie wolno było czytać, słuchać radia. Kiedyś godzinami rozmawiali o swoich rodzinach, pracy, hobby itd.
Każdego popołudnia mężczyzna, który miał łóżko przy oknie, był sadzany przy nim i opisywał drugiemu, co widzi za oknem. Drugi mężczyzna zawsze czekał na tę godzinną opowieść, co dzieje się na zewnątrz. Najwidoczniej okno wychodziło na park. W parku był staw, po którym pływały kaczki, dzieci rzucały im chleb. Między drzewami chodziły zakochane pary. Były piękne kwiaty, trawniki, ludzie grali w baseball lub odpoczywali w słońcu. Z tyłu za szpalerem drzew był wspaniały widok na miasto. Człowiek leżący słuchał tego wszystkiego, ciesząc się każdą minutą opowieści. O tym, jak kiedyś dziecko omal nie wpadło do stawu, jak ładnie wyglądały dziewczęta w letnich sukienkach, albo o chłopcu, który bawił się ze szczeniaczkiem.
Któregoś dnia, kiedy w parku odbywała się jakaś parada, drugiego mężczyznę uderzyła pewna myśl. „Dlaczego tylko ten, z sąsiedniego łóżka może oglądać świat za oknem? Dlaczego ja nie mogę tego zobaczyć?” Zawstydził się i starał się odrzucić tę myśl. Ale im bardziej próbował zdusić to, tym bardziej chciał, aby zamieniono łóżka. Zrobiłby wszystko, aby to osiągnąć. Pojawiło się zgorzknienie w sercu. To on powinien leżeć koło okna, a nie tamten! Nie mógł spać, kręcił się w nocy i jeszcze bardziej się rozchorował. Lekarze nie potrafili tego zrozumieć. Innymi słowy popadł w depresję. Pewnej nocy, kiedy posępnie patrzył w sufit, pierwszy mężczyzna obudził się z gwałtownym kaszlem. Płyn zbierał się w płucach i człowiek ten próbował dosięgnąć dzwonka, aby przywołać pielęgniarkę. Drugi mężczyzna patrzył na to bez ruchu. Kaszel rozdzierał ciszę nocy, raz po raz. W końcu zdławił się i ucichł. Ucichł również odgłos oddechu. A drugi mężczyzna nadal leżał i patrzył w sufit. Rano przyszły pielęgniarki, aby ich umyć i zobaczyły, że mężczyzna przy oknie nie żyje. Zabrały jego ciało. Drugi mężczyzna, upewniając się, że nie będzie to źle wyglądało, poprosił o przysunięcie jego łóżka do okna. Więc przysunęły go, aby leżał wygodnie i odpoczywał. Kiedy tylko zamknęły się drzwi, natychmiast chciał nacieszyć się widokiem za oknem. Podniósł się na jednym łokciu i z bólem i wielkim wysiłkiem spojrzał w okno...

Naprzeciw był wysoki, szary mur...”

Są ludzie, w których życiu pojawił się taki smutny, szary mur. Mimo tego oni sprawiają, że to życie brzmi cudownie i nabiera kolorytu.. Ich odwaga pojawia się w tych małych rzeczach, które godzą się robić każdego dnia w imię miłości, choć nie zawsze otrzymują odwzajemnienie. Małe urywki radości, zachwytu, pewne okoliczności, w jakich się znaleźli- jak ten pierwszy mężczyzna z historii, sprawiają, że wokół nich rozkwita życie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz